Szukaj

Reklama

Niemiecki czyścioch odświeżył logo

Lider branży sprzętu do czyszczenia odświeżył niedawno swoje logo. Nowy znak niemieckiej marki nie różni się jednak za bardzo od dotychczasowego. Sądzę nawet, że wiele klientów, czy odbiorców tej firmy przez długi czas może zupełnie nie zauważyć różnicy, mimo, że zestawiając obydwa znaki są one bardzo wyraźne.

Rebranding został przeprowadzony zgodnie z duchem ewolucji wizualnej i nie wprowadza żadnych drastycznych rozwiązań. Przynajmniej pozornie. Przeciętny konsument raczej w taki sposób będzie odbierał tę modyfikację. Ale różnice są. Pierwsza, to oczywiście pozbycie się sygnetu sprzed logotypu, który jak sądzę nie zapadał za bardzo w pamięć. Większość osób kojarzy Kärchera raczej z jego jaskrawymi barwami i mocno wyeksponowanym logotypem. Grubość kroju przytłaczała ledwo widoczny symbol. Na jego niekorzyść działał też żółty pas będący podstawą konstrukcji, który jak wspomniałem, całkiem dobrze radzi sobie z przyciąganiem uwagi.

nowe-logo-karcher

W nowym logo nie umieszczono więc ledwo widocznego, a do tego niewiele mówiącego sygnetu. Projektant nie starał się go w żaden sposób ulepszyć, czy wyeksponować, bo uznano go za zupełnie zbędny element. Czy słusznie? Mam nieco mieszane uczucia, ale w gruncie rzeczy sądzę, że jednak tak. Nowe logo zyskało przez to na prostocie i stało się też bardziej przejrzyste, choć to bardziej za sprawą lżejszej odmiany kroju pisma.

karcher-nowa-strona-niemiecka

Producent sprzętu czyszczącego postawił na wyrazistość i mocne skojarzenia marki z żółtym odcieniem. Jak dla mnie jest to decyzja słuszna, chociaż trzeba przyznać, że bardzo prosty znak na kolana nie powala. Patrząc z bardziej obiektywnego punktu widzenia, a nie przez pryzmat procesu zmiany jaki się dokonuje, powiedziałbym, że nowe logo jest mało atrakcyjne. Widząc ten znak pierwszy raz myślę, że przeszedłbym obok niego zupełnie obojętnie, a już na pewno bez żadnych pozytywnych emocji, bo w gruncie rzeczy, ten projekt sam w sobie, jest po prostu nijaki.

Ale duże, rozpoznawalne marki rządzą się swoimi prawami. Znacznie częściej mogą sobie pozwolić na przeciętne, czy wręcz słabe znaki, bo przy tego typu zmianach bardziej bazują na dotychczasowym dorobku marki, niż na chęci zwiększenia jej siły. Przy ewolucyjnym rebrandingu rynek szybko się przyzwyczaja i chłonie to co mu się zaserwuje nie zastanawiając się za długo nad tym co otrzymał, albo wręcz nie zauważając zmiany. Nie twierdzę, że nowe logo Kärchera jest złe, ale jak dla mnie, niezbyt atrakcyjne. Mimo, że lepsze od poprzedniego, bo więcej w nim estetyki i jakby nieco lepiej dopracowane, to brakuje w nim czegoś, co mogłoby zachwycić. I chyba tylko siła wizerunku niemieckiego producenta, który jest niezwykle mocno zakorzeniony w głowie, pozwala mi przyjąć tę zmianę zupełnie spokojnie. Tak, jakby zupełnie nic się nie stało. Ani dobrego, ani złego. Czy jednak na tym ma polegać rebranding?

Źródło: designtagebuch.de

Skomentuj artykuł
Włącz powiadomienia
Powiadom o
guest
0 Komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze