Kwestia nazewnictwa w kreowaniu marki jest bardzo ważna. Ważniejsza nawet od identyfikacji wizualnej, o której tyle tutaj piszę. To ona stanowi fundament każdego brandu i to od niej zaczyna się proces utrwalania wizerunku wśród odbiorców. Ważne, żeby była między innymi prosta, łatwa do zapamiętania i chwytliwa.
Ta ostatnia cecha bywa rozumiana różnie i może prowadzić do sukcesu, ale i nieporozumień, śmieszności czy zażenowania. Czasami fakt ten wynika z ignorancji i zupełnie nieprzemyślanego procesu tworzenia nazwy, a czasami z uwarunkowań kulturowo-językowych. To zaledwie dwie z wielu możliwych przyczyn prowadzących do takiego stanu rzeczy. Tworząc nową markę dobrze jest skorzystać z usług agencji brandingowej.
Niefortunne skojarzenia pojawiające się w kontekście kulturowo-językowym często niwelowane są poprzez tworzenie lokalnych odpowiedników (adaptacja marki). Przykładem może być kanał SciFi, który w 2009 zmienił się w Syfy, ale rebranding nie objął naszego kraju, właśnie ze względu na niekorzystny odbiór nowej nazwy. Istnieją jednak brandy, które negatywnymi konotacjami chyba nie za bardzo się przejmują. Być może liczą na to, że w ten sposób łatwiej zostaną zapamiętane. Oto 10 przykładów marek, głównie zagranicznych, które o adaptacji swojej nazwy do polskich realiów ani nie myślą, a mimo to świetnie sobie u nas radzą.
1. HAM
Zestawienie zaczniemy jednak od polskich Zakładów Mięsnych HAM, posiadających także sklepy firmowe zlokalizowane na Górnym Śląsku. Ciężko tutaj mówić o adaptacji do polskiego rynku, gdy jest to marka rodzima. Nie zmienia to jednak faktu, że nazwa zdecydowanie powinna zostać przemyślana. Kupować u (c)hama jakoś tak dziwnie.
2. Curver
Producent plastikowych pojemników, pudełek i skrzynek. Mimo że zapis nazwy teoretycznie nie sugeruje nic złego, to przez wiele osób złośliwie czytany jest jako „kurwer”. A można byłoby wykreować np. „kufer”, żeby złagodzić brzmienie i jednocześnie nawiązać trochę do swoich produktów ;) Pochodząca z Holandii marka jednak nawet bez takiego zabiegu dobrze sobie u nas radzi.
3. Duplo
Znana submarka Lego, pod którą sprzedawane są zestawy dla najmłodszych wielbicieli klocków i układanek. Duplo na pewno nie jest najgorszym przykładem w tym zestawieniu, ale biorąc pod uwagę, że produkty kierowane są do naprawdę młodych odbiorców, można było przemyśleć brzmienie nazwy.
4. Duplo
Deja vu? Nie, to po prostu inna marka o tej samej nazwie. Tym razem sygnująca znane batoniki produkowane przez koncern Ferrero.
5. Pupa Milano
W tym przypadku snucie jakichkolwiek domysłów wydaje się być zbędne. Pupa to pupa. Tyle, że nie chodzi o pośladki, a o kosmetyki i to do całkowicie przeciwnej części ciała.
6. Osram
Nie mogło zabraknąć klasyka. Niemiecki producent żarówek jest w naszym kraju obecny od dawna i zdążyliśmy się chyba już do niego przyzwyczaić.
7. Sram
Tym razem już bez ostrzeżenia i bez skrupułów. Po prostu Sram, czyli amerykański producent osprzętu rowerowego. Drugi największy na świecie zaraz po Shimano. Chociaż marka nie wywołuje u nas zbyt kulturalnych skojarzeń, to właścicielom widocznie nie opłaca się jej adaptować do naszego rynku.
8. Siku
Inna marka usilnie pragnąca promować kolejną czynność fizjologiczną. W tym przypadku posługuje się nią niemiecki producent modeli samochodów i pojazdów, czyli znowu coś dla najmłodszych.
9. Cipo&Baxx
Powstała w 1996 roku niemiecka marka ekstrawaganckiej odzieży jest obecna w naszym kraju od 2008 roku. Dzięki temu, że jej nazwa składa się z dwóch członów, negatywne konotacje są minimalizowane, ale pierwsza jej część i tak nie brzmi najlepiej.
10. Yebane
Na sam koniec zostawiłem perełkę prosto z Hiszpanii. Producent tkanin i zasłon posługuje się dość specyficzną nazwą, która wielu polskim konsumentom na pewno zapadnie głęboko w pamięć. Gdybyście chcieli kupić produkty od Yebane, wcale nie trzeba wybierać się aż na Półwysep Iberyjski. Spokojnie dostaniecie je również w Polsce.
Wnioski
Źle dobrana, nijaka nazwa to trudna do pokonania przeszkoda odpychająca niejednego klienta. Z drugiej strony nazwa niefortunna, wydawałoby się zła, paradoksalnie może przyczynić się do wzrostu popularności danej marki.
Jeśli znasz przykłady innych niefortunnych nazw marek, podziel się nimi w komentarzu.