Najstarsze australijskie muzeum, założone w 1827 roku przechodzi poważny rebranding. Idąc w zgodzie z panującą modą na minimalizm pozbyło się ze swojego znaku wizerunku kolczatki na rzecz bardzo prostej konstrukcji.
Instytucja poprzez taką identyfikację chce pokazać, że jest nastawiona na przyszłość i nowoczesność. Szkoda. Szkoda dlatego, że oprócz tych dwóch rzeczy z nowego logo nie da się wywnioskować nic więcej. Dotychczasowy znak nie był może piękny, ale przynajmniej ciekawy i prezentował coś więcej niż tylko nazwę placówki. Kolczatka australijska sugerowała, że w zbiorach można znaleźć okazy typowe tylko dla tego kontynentu. Na pewno wymagał dopracowania, poprawienia, ale całkowita rezygnacja z tego charakterystycznego elementu jest moim zdaniem dużym błędem.
Nowe logo nie mówi tak naprawdę nic. Oczywiście widać w sygnecie zarys liter A i M, ale co z tego, skoro taka wersja mogłaby być równie dobrze znakiem szkoły, teatru, galerii pseudo-sztuki współczesnej, czy tak naprawdę dowolnej innej instytucji. Wystarczyłoby jedynie wymyślić i podać do wiadomości inną interpretację, co nie jest trudne. Samo w sobie to logo nie jest całkiem złe, ale patrząc na nie w kontekście całej zmiany jest to kiepski wybór, głównie z powodu utraty charakteru. Poza tym, posiada też techniczną „wadę” związaną z proporcjami sygnetu i logotypu. Różnica występująca między nimi jest dosyć duża, przez co logo przy pomniejszaniu będzie bardzo szybko traciło czytelność w swojej podstawowej wersji. Tyle dobrze, że użyta typografia jest w miarę „mocna” i wyraźna, ale i tak niewiele to pomaga.
Australian Musuem poprzez swój rebranding chciało przekazać, że jest silnie zorientowane na przyszłość i nowoczesność. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie utraciło w swojej nowej identyfikacji wątku tradycji i historii. Kompletnie nie rozumiem tego pędu w nowoczesność odcinając się od wszystkiego co starsze. Zwłaszcza kiedy posiada się 188-letnią historię funkcjonowania. Co prawda już w dotychczasowym logo nie było tego widać, ale znak posiadał przynajmniej jakiś specyficzny dla siebie charakter – jednego z typowych tylko dla Australii zwierzów. Nowy, oprócz zygzaka i zarysu pierwszych liter nazwy nie posiada nic. Mam nadzieję, że przynajmniej ze swoich zbiorów nie pozbyli się przy okazji wszystkiego co stare i już niemodne.
Źródła: Australian Museum, Brand New