Jeden z najpopularniejszych systemów mailingowych świata przeszedł dość radykalną zmianę identyfikacji. Szczerze mówiąc zaskoczeniem dla mnie jest nie tylko sama decyzja o rebrandingu, ale również jego kierunek i nowe wizualne wzory.
Mailchimpa zna chyba każdy, kto przynajmniej trochę zajmuje się marketingiem internetowym. Rozbudowane, ale i łatwe w obsłudze narzędzie napędza niejedną kampanię mailingową i obsługuje niejeden newsletter. Jednym z ważniejszych wyróżników, który przypadł do gustu wielu użytkownikom tej platformy był luźny, nieformalny i bardzo nietechnologiczny charakter. Bez wątpienia wyróżnił on markę spośród konkurencyjnych rozwiązań. Na szczęście w wyniku rebrandingu ta cecha nie zniknęła, lecz na pewno zmieniła się jej wizualna forma.
Już przeprojektowanie samego logo okazało się rewolucyjnym krokiem. Dokonano totalnej zmiany typografii i kolorystyki, a w znak powtórnie wrzucono wizerunek małpki Freddie, która towarzyszy marce od samego jej początku. W ostatnich latach zwierzak cały czas był obecny w komunikacji wizualnej, ale nie stanowił integralnej części samego znaku.
Zmiana Mailchimpa zdecydowanie stawia na dalsze komunikowanie nieformalnego i luźnego charakteru. Taka decyzja powinna ucieszyć przede wszystkim tych, którzy bardzo przyzwyczaili się do dotychczasowego wizerunku. Luźny przekaz, jeszcze bardziej niż w logo, został podkreślony w reszcie identyfikacji, którą projektanci z agencji Collins oparli na rysunkowych ilustracjach. Całość okraszono nową typografią Cooper Light oraz utrzymano w kolorystyce zredukowanej do kilku barw: białej, czarnej i żółtej z turkusowymi akcentami.
Nie wydawało mi się, żeby Amerykanie potrzebowali tak radykalnej metamorfozy w rozwoju swojej marki, ale mimo że jest ona zaskakująca, to po dłuższej chwili potrafi jednak przekonać. Szkoda tylko, że rebranding wpadł trochę w nabierający na sile trend kolażowo-ilustracyjny, często proponujący nam dość specyficzną estetykę i sporo chaosu. Podobnie było już w przypadku Dropboxa, czy Type Form. Piszę niestety, bo taka stylistyka nie do końca mnie przekonuje. Odnoszę wrażenie, że w pewnym sensie cofamy się do poziomu rysunków przedszkolnych (czuję, że narażam się wielu osobom, ale trudno). Tak, wiem, że może to mieć swój urok i stanowić wyróżnik, lecz osobiście ciężko mi się do tego (jeszcze?) przekonać. Na szczęście w przypadku Mailchimpa ma to więcej smaku i sensu, niż w dwóch wcześniej przywołanych przykładach.
Staram się zrozumieć motywy stosowania takiej stylistyki. Całkiem możliwe, że są one wynikiem potężnego już zmęczenia ciągłym upraszczaniem, spłaszczaniem i redukowaniem wszystkiego do najprostszych form geometrycznych. Nie dziwi mnie to. Ja też coraz częściej jestem tym zmęczony, tylko z drugiej strony nie chciałbym, żebyśmy wpadli ze skrajności w skrajność i rozpoczęli teraz epokę identyfikacji opartych na tego typu szkicach.
Zdecydowanie pozytywnie odbieram za to nową gamę kolorystyczną. Stała się bardziej wyrazista, przyciągająca wzrok i spójna. Dotychczasowa kolorystyka była nieco mdła i trochę mniej jednoznaczna. Za wiodące kolory można było uznać biel, trochę czerni, szarości i błękity. Od czasu do czasu pojawiały się też inne barwy, głównie przy okazji różnych kompozycji.
Na pewno nie wyglądało to źle, wręcz przeciwnie – było przejrzyście i estetycznie. Tylko nieco utrudniało też stworzenie sobie konkretnego, silnego wyobrażenia barwnego o tym systemie. Przeważające biel i szarości nie za bardzo ułatwiały to zadanie. Teraz powinno być dużo łatwiej, bo zdecydowanie dominuje żółty kolor.
Myślę, że przeprowadzony rebranding Mailchimpowi na pewno nie zaszkodzi. Zmiana ciągle podtrzymuje luźne i przyjazne wyobrażenia o marce, mimo że kryje się pod nią typowo technologiczne, duże i usystematyzowane rozwiązanie. Nowe logo budzi różne reakcje, ale osobiście cieszy mnie, że utrzymano nieformalny charakter i powtórnie znaleziono w nim miejsce dla Freddiego. Trzeba będzie przyzwyczaić się tylko do nowego logotypu, chociaż uważam, że nie powinno to być zbyt trudne.
Przyjemna jest również bardziej wyrazista i konkretna kolorystyka, którą kupuję w stu procentach. Ciekaw jestem jak szybko cała zmiana przyjmie się na rynku. Póki co obserwujemy stopniowe, ale i sprawne wdrażanie zmian, więc zakończenie procesu nie powinno zająć zbyt wiele czasu. Znacznie dłużej potrwa utrwalenie nowego wizerunku, lecz podejrzewam, że i z tym marka poradzi sobie całkiem sprawnie.