Reklama

Zareklamuj się na Branding Monitorze! Sprawdź ofertę ważną tylko do końca lipca 2025. Zobacz ofertę

Jaki Sejm, takie logo. Marny finisz obecnej kadencji.

Udostępnij ten artykuł

Uwaga. Ten artykuł będzie w sporej części odwoływał się do polityki i dla niektórych może się okazać napisany zbyt emocjonalnie, ale niestety taki aktualnie mamy polityczny klimat. Ciężko przechodzić obojętnie obok tego co się wyprawia. Nieodpornym odradzam dalszej lektury i zapraszam za kilka dni, kiedy wrzucę kolejny wpis.

Przejdźmy pomału do rzeczy. W polskim Sejmie uznano pod koniec kadencji, że w „swoim” portfelu posiada takie zasoby pieniężne, iż nie zaszkodzi trochę podziałać wizerunkowo. A ściślej rzecz biorąc – wizualnie. I tak oto podczas agonii obecnego nierządu, sprawiono nam jakże radosną niespodziankę w postaci nowego logo niższej izby parlamentu. Prawda, że piękne? A jakże potrzebne! Przecież aktualne logo ma już całe 4 lata, więc zdążyło się zużyć. Tak intensywnie było eksploatowane! To na stronie internetowej, czasami na stronie internetowej, a nierzadko również na stronie internetowej. Na pewno jeszcze przy okazji gdzieś się tam pojawiało, aczkolwiek było tyle sytuacji, że nie sposób ich zliczyć i zapamiętać, a co dopiero opisać. A wiadomo przecież, że logo jak smartfon – szybko się zużywa. Co się wtedy robi? Zmienia!

nowe-logo-sejmu-rp

Zwykle staram się nie komentować wypowiedzi na temat finansowej strony rebrandingów, bo nie ma większego sensu dyskusja z laikami i dziennikarzami, którzy krzyczą, że 5 tysięcy za logo, to idioci jacyś płacą, kiedy dzieci w przedszkolu za mirabelkę lepsze robią. Jednak tym razem sprawa jest całkiem poważna, bo za nowy znak sejmowy dano 12 tysięcy… euro. W przeliczeniu wychodzi jakieś 50 tysięcy złotych, co za samo zaprojektowanie logo i opracowanie księgi wizualnej jest już kwotą dosyć poważną, żeby nie powiedzieć nierozsądną. Tym bardziej, że w grę wchodzą pieniądze podatnika (a nie własne). A jeszcze gdyby na to nałożyć ogólną sytuację w kraju, to już w ogóle wielu osobom robi się niewesoło i łatwo podkręcić emocje. Jasne, że 50 kawałków nie rozwiąże wielu/żadnych problemów, ale jeśli już były na zbyciu (?!), to nie mogły zostać jakoś lepiej zainwestowane? Słusznie więc napisał Andrzej Ludwik Włoszczyński na swoim profilu Facebook:

„Sejm w nosie ma orła, zmienił sobie logosa na nowszego, wraz z księgą 12 tys. euro, od Janiszewskiego (solidaryca). Stać nas na pierdoły, na Orła nie.”

I tutaj dotykamy sedna. To nie cena jest problemem, ani nawet wątpliwa jakość nowego (a i starego) logo. Problemem jest arogancja/głupota polityków, którzy mają gdzieś polskie symbole narodowe, guzik na ich temat wiedzą i kompletnie nie mają zamiaru ich używać, ani propagować. Pewnie dlatego, że to przejawy nacjonalizmu, ksenofobii, a także faszyzmu. Rozumiem. Teraz poważnie – jak można nie korzystać z polskiego godła i flagi w sytuacji kiedy ma się największe przyzwolenie społeczne, żeby właśnie to czynić? Nie, zamiast tego lepiej tworzyć pierdołowate znaczki, w dodatku dla każdego inny, indywidualny, wyjątkowo brzydki. Jeszcze, żeby to wszystko było ze sobą spójne, z sensem opracowane, tak żeby identyfikacja była uzupełnieniem godła i flagi. Ale nie, w Polsce trzeba odwalać chałę, a najlepsze efekty pojawiają się, gdy odwala się ją cyklicznie – co roku, co dwa, albo co cztery lata. W końcu jak się bawić to na całego.

Niestety cyrk z Wiejskiej po raz kolejny urządza nam przedstawienie, którego reżyserem tym razem został nie za często już bywający na salonach Radosław Tomasz Sikorski. Postarał się jednak jegomość, żeby nawet po odejściu w cień media miały jeszcze okazję o nim powspominać. My za to, po raz kolejny możemy z przykrością obserwować jak rzewne kpiny odprawiane są na najwyższych państwowych urzędach. Brakuje słów…

Źródła: Czytelnicy :), Rzeczpospolita, tvn24

Udostępnij ten artykuł
Zobacz ostatnie publikacje
Reklama
Więcej z działu News