Krakowskie lotnisko w Balicach pod koniec ubiegłego roku ogłosiło konkurs na nowe logo i identyfikację wizualną. Po sześciu miesiącach zaprezentowany został jego wynik. Wybrano prosty, geometryczny znak, który zastąpił dotychczasowe dmuchawce.
Na konkurs napłynęły 92 prace, co przy wysokiej nagrodzie jaką oferowano za znak (25 tys. zł) wydaje się dość „skromnym osiągnięciem”, chociażby w porównaniu do takiego Ustronia, który za 10 tysięcy potrafił zgarnąć prawie dwa tysiące propozycji (ale o jakości lepiej nawet nie wspominać). Wróćmy jednak na ziemię, bo organizatorowi tym razem nie chodziło tylko o ilość (tak sądzę). Spośród nadesłanych wzorów wybrano projekt autorstwa szczecińskiego studia 2code, złożony z sygnetu i logotypu.
Nowe logo krakowskiego lotniska jest oparte na trójkątach tworzących minimalistyczną bryłę. Poszczególne jej elementy ułożono w taki sposób, aby całość nawiązywała do bryły budynku terminalu, co przedstawiono na prostej wizualizacji.
https://www.facebook.com/KrakowAirport/videos/1677196158975101/
Wewnątrz sygnetu wycięto białą przestrzeń, której kształt jest uproszczonym odniesieniem do kształtu samolotu. Rzeczywiście takie skojarzenie występuje, ale to wycięcie równie łatwo można pomylić na przykład z wyobrażeniem kursora. Jeszcze mniej przekonuje mnie idea siatki trójkątów i ich związku z terminalem. Oczywiście ta zależność istnieje i również można ją zauważyć, natomiast nie jestem do końca przekonany, czy to był dobry kierunek, bo mimo wszystko nie jest on zbyt unikalny. W każdym razie organizatorowi się spodobał i wybrał co wybrał.
Sygnet w gruncie rzeczy nie urzeka, ani nie zaciekawia, ale też pod kątem technicznym nie mam mu za wiele do zarzucenia. Trójkąty są przejrzystą, minimalistyczną konstrukcją, tyle tylko, że w moim odczuciu po prostu mało charakterystyczną, a przez zastosowaną kolorystykę, także niezbyt się wyróżniającą. Jeden szczegół, który zwrócił moją uwagę, to nieznacznie (ale jednak) zaokrąglone zakończenie prawego wierzchołka figury, podczas gdy wszystkie inne są ostre.
O ile do symbolu wielu zastrzeżeń nie mam, o tyle logotypu w tym wydaniu zupełnie nie kupuję. Jego forma i charakter po prostu nie wpisują się w spójny odbiór całości. Mamy bowiem w tym przypadku do czynienia z masywną figurą i niezbyt proporcjonalną nazwą lotniska. Liternictwo nie jest według mnie ani należycie „silne”, wytłuszczone, żeby być naturalnym przedłużeniem charakteru sygnetu, ani też odpowiednio wyszczuplone, by stanowić jego wyraźne przeciwieństwo. Na przeciwieństwach można czasami stworzyć naprawdę interesujące wzory, lecz w tym przypadku logotyp jest po prostu regularny, przedstawiony w taki sposób jak gdyby autor chciał uzyskać najbardziej bezpieczną relację pomiędzy tymi elementami. W efekcie wyszło niestety coś, co ze sobą nie koresponduje w atrakcyjny sposób. Rozmieszczenie i układ obu elementów także według mnie nie są optymalne. Ponadto przyjęte proporcje dopisku „im. Jana Pawła II” mogą skutecznie utrudnić eksploatację w małych rozmiarach.
Pozostając jeszcze przy logotypie warto zwrócić uwagę na inną sprawę, która nie dotyczy tyle samego projektu, co nazwy obiektu. Przeglądając różnego rodzaju komentarze natrafiłem gdzieś na słuszną uwagę odnoszącą się do dwujęzyczności znaku (niestety nie pamiętam ani gdzie, ani kto tę uwagę sporządził). Pierwsza część – „Kraków Airport” – brzmi z angielska, a na pewno zapożycza angielski „port lotniczy”, zaś „im. Jana Pawła II” jest całkowicie polskim elementem w tej konstrukcji. Gdzie logika, spójność? Nie mam pojęcia. Czy nie można było przy okazji rewitalizacji wizualnej zmienić także nazwy na „Lotnisko w Krakowie”? Wiem, że temu podejściu można się sprzeciwić twierdząc, iż „Kraków Airport” jest bardziej zrozumiałe dla obcokrajowców. W tym momencie pytam się: dlaczego więc imienia patrona terminalu również nie zapisano w angielskiej wersji, aby ci sami podróżujący mogli łatwiej rozpoznać imię papieża Polaka? W stanie obecnym występuje niestety językowy dualizm, który mnie osobiście razi i bardzo mi się nie podoba. Uważam też, że nie ma on logicznego uzasadnienia, ale być może się mylę.
Ostatecznie krakowski port lotniczy dostał niby-minimalistyczną konstrukcję, która daje pewne możliwości budowy pełnej identyfikacji, natomiast sama w sobie nie jest moim zdaniem na tyle charakterystyczna, aby wzbudzała zachwyt i zapadała głęboko w pamięć. Sprawy nie ułatwiają ani mdła kolorystyka, ani trochę bez pomysłu doczepiony logotyp. Zwłaszcza ta druga składowa jest elementem, z którego można było wykrzesać zdecydowanie więcej, a nawet należało to zrobić.
Poprzednie logo lotniska w Krakowie, chociaż wymagało odświeżenia, to dzięki niebanalnemu pomysłowi miało specyficzny charakter. Było lekkie i stosunkowo przyjemne w odbiorze, nawet pomimo słabej typografii. Potrafiło się czymś wyróżnić. Wydaje mi się, że dmuchawce miały jeszcze na tyle potencjału, że spokojnie można było z niego skorzystać, przedstawiając poprzednika w bardziej dopracowanej i nowocześniejszej formie. Niestety nie udało się i przez decyzję jurorów małopolskie lotnisko zyskało znak, który nie wyróżnia marki, jest cięższy w odbiorze, posiada zaburzone proporcje, a do tego mi osobiście bardziej kojarzy się z branżą IT, niż lotniskiem. Po prostu zabrakło w tym wszystkim charakteru. Szkoda.
Źródła: Kraków Airport (+ profil Facebook), 2code