Logo wybrane na obchody 200-lecia Uniwersytetu Warszawskiego zaprezentowano w poniedziałek, więc sporo osób pewnie je już widziało. Zwycięski projekt spotkał się z ogromną krytyką, choćby na facebookowym profilu uczelni.
Trochę przypomina to sytuację kiedy w zeszłym roku wiele osób nie kryło niezadowolenia ze zmiany logo Politechniki Gdańskiej. Na tym jednak podobieństwa się kończą, bo tamten projekt był moim zdaniem całkiem dobry. To co wyłoniono w konkursie na UW jest delikatnie mówiąc niezrozumiałe.
Jak czytamy w oficjalnym komunikacie dotyczącym ogłoszenia wyników, na konkurs nadesłano prawie 300 prac. Jak zwykle przy tego typu zawodach pojawia się pytanie o jakość zgłoszeń. Tego nie wiemy i pewnie się nie dowiemy, chociaż niektórzy z autorów zdecydowali się opublikować swoje prace w komentarzach na profilu uczelni. Myślę, że w zbiorze wszystkich projektów na pewno znalazłoby się coś znacznie lepszego niż wytwór agencji Bravo Bodoni.
Logo na obchody tak znakomitej rocznicy jaką jest 200-lecie założenia jakiejkolwiek instytucji powinno być czymś wyjątkowym, co podkreśli rangę tego wydarzenia. Tymczasem wybrano znak, który nie charakteryzuje się tak naprawdę zupełnie niczym. Jest to zwykły zlepek słów i czcionek doprawionych kilkoma kolorami, w tym – a jakże – gradientem. Ciężko go nazwać nawet minimalistycznym, bo wydaje mi się, że minimalizm zakłada chociaż odrobiną estetyki. Takie projekty wpisują się raczej w trend zwany WordArt, jak to słusznie zauważyli niektórzy z komentatorów tego logo. Z elementów, które śmieszą mnie najbardziej (oprócz całego logo oczywiście) jest ta oderwana od rzeczywistości dwójka. Nie dość, że gdzieś tam na doczepkę, to jeszcze odwrócona, a do tego przedstawiona niepasującym do żadnego innego elementu w tym znaku krojem. Rozumiem, że miało to wyglądać jak 200, ale… no cóż – każdy niech sam sobie oceni na ile jest to atrakcyjna dwusetka. To co miało być głównym przekazem zostało potraktowane najmniej poważnie, a przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Nie inaczej jest z hasłem promującym obchody. Subtelny „gradięcik” dodaje oczywiście uroku i olśniewając widza swym blaskiem wprawia go w niepohamowany zachwyt. Przy okazji stawia hasło poza bajką zwaną „UW: 200 lat – logo”. Zadziwiająca jest konstrukcja tego projektu. Zupełnie nie wiem co ono ma przedstawiać i jak to się ma do bogatej (jak sądzę) historii królewskiego Uniwersytetu.
Myślę, że wynik konkursu na logo 200-lecia Uniwersytetu Warszawskiego stał się zawodem dla niejednej osoby. Nie tylko dla projektantów, którzy biorąc w nim udział zgłosili lepsze projekty, ale przede wszystkim dla tych, którzy mieli nadzieję na dobry, reprezentacyjny projekt. Szkoda, bardzo szkoda, że się nie udało. Z drugiej strony do obchodów zostały jeszcze 2 lata (2016) – może więc jakiś rebranding? ;)