Nivea to jedna z najlepiej znanych marek w świecie kosmetyków. Proste logo Nivea na granatowym tle widnieje w milionach domów na całym świecie. Ale nie było takie od początku. Dzisiaj zaprezentuję krótko historię tej niemieckiej marki.
Jak powstała Nivea
Jej właścicielem jest firma Beiersdorf A.G., z siedzibą w Hamburgu. Założona w 1882 roku przez Paula Beiersdorfa była na początku zwykłą apteką, potem laboratorium, aż w końcu wystawiona przez niego na sprzedaż trafiła w ręce Oscara Troplowitza. Żyd polskiego pochodzenia, aptekarz, urodzony w Gliwicach, gdy kupował aptekę Beiersdorfa był najmłodszym oferentem, który zgłosił się do przetargu. Miał wtedy 27 lat.
Firma się rozwijała i rozwijała. Pomijając całą tę historię przytoczę jeszcze tylko jedną datę: 1911 rok. W grudniu tamtego roku rozpoczęła się produkcja kremu Nivea na skalę przemysłową. Recepturę opracowało grono trzech osób: dr Troplowitz, prof. Unn i dr Lifschütz.
Skąd nazwa Nivea?
Zastanawialiście się kiedyś dlaczego Nivea nazywa się właśnie Nivea? Otóż wcześniej wspomniani trzej panowie opracowali krem w białym kolorze. A, że byli oni tęgimi głowami naukowymi i przedsiębiorczymi, to nie mogli przecież nazwać wynalazku „Weisse Creme”. Do tego pamiętajmy, że byli to aptekarze, chemicy, itp., itd., a więc łacinę (tę klasyczną) mieli w małych palcach. I tak oto zagadka wyjaśniona, gdyż wpadli oni na równie „oryginalny” pomysł co „weisse creme”. Nadali produktowi nazwę Nivea od słów „nix, nivis”, które oznaczają śnieżnobiały.
Przy nazwie nie musieli się tyle wysilać, bo mieli inny patent na zdobycie rynku. Przed tym okresem kremy można było kupić tylko w aptekach, a do tego tylko na zamówienie. Były to jednak bardzo nietrwałe substancje. Kiedy Nivea rozpoczęła produkcję przemysłową, niemalże masową, krem mógł kupić każdy. A do tego nie psuł się tak szybko.
Coś dla oka
Ale przejdźmy w końcu do czegoś, co można pooglądać, a nie tylko poczytać. Dzisiejszą granatową puszkę zna prawie każdy. Jednak pierwsze pudełeczko kremu wyglądało zupełnie inaczej. Była to puszka żółta z zielono-czerwonymi ornamentami dookoła.
Potem te opakowania naturą rzeczy ewoluowały, a pierwszy raz logo, które znamy dzisiaj pojawiło się w 1949 roku. Ciekawostką jest to, że zmieniał się nie tylko wzór, ale i wielkość pudełka. Przedwojenne puszki miały średnicę ok. 5 cm, czyli były mniej więcej wielkości dzisiejszego pudełka zapałek.
Z czasem oferta Beiersdorf A.G. się poszerzała i biało-granatowe logo zaczęło ozdabiać także inne produkty. Dzisiaj półka w hipermarkecie ugina się od stu miliardów różnych kosmetyków, a pewnie jakaś 1/3 tego zbioru to produkty Nivea. No, może trochę przesadziłem.
Od 1993 do 2013 roku napis Nivea był umieszczany w granatowym prostokącie, który dodatkowo był jeszcze ozdabiany srebrnym elementem (w różnej postaci, co widać powyżej). Ale w styczniu tego roku niemiecki producent dokonał lekkiej zmiany, powracając do tradycyjnego wzoru, który wyznaczony jest przez historyczną, granatową puszkę.
Nowy wzór zastosowano na wszystkich produktach i muszę przyznać, że nabrały one jakiegoś świeższego wyrazu. Czasami drobne zmiany są zdecydowanie lepsze niż całkowite przeprojektowywanie dotychczasowych rozwiązań.
A jak Wy oceniacie ostatni rebranding tej marki? Jest Waszym zdaniem lepiej, czy zmiana nie była potrzebna?