Podobnie jak opisywany ostatnio ZTE, również Bank Gospodarstwa Krajowego w grudniu 2014 zaprezentował zmianę swojego znaku, która obowiązuje od Nowego Roku.
Muszę przyznać, że nie bardzo rozumiem intencję autorów tej zmiany. Można dyskutować o tym, czy samo przeprojektowanie było konieczne, ale fakt, że należało wykonać to dobrze nie podlega żadnej dyskusji.
Sam bank nie jest instytucją zbyt rozpoznawalną na finansowym rynku dla przeciętnego Kowalskiego, zapewne z tego względu, że jego działalność skupiona jest na pograniczu sfery państwowej z rynkową. Jego misją jest realizacja programów społeczno-gospodarczych i rozwoju regionalnego. W 2014 roku obchodził 90-lecie swojego istnienia, ale dopiero na sam koniec roku zdecydowano się na rebranding, który ma być kontynuacją strategii na lata 2014-2017 wzmacniającej wizerunek banku państwowego.
Dotychczasowy znak był oparty o trzy pierwsze litery nazwy przedstawione w tradycyjnym zamyśle, stylizowanym krojem. Tak wyglądający sygnet nie był może zbyt wyraźny, ale na pewno silnie odwoływał się do historii i tradycji podmiotu. Nowy wzór odwołuje się do… no właśnie, do czego? Według informacji prasowej (źródło):
„Mniejszy, czerwony kwadrat symbolizuje impuls, dzięki któremu przedsięwzięcie może nabrać rozpędu. Większy czworokąt reprezentuje efekt inwestycji. To przestrzeń, w której, także dzięki BGK, zrealizują się plany i ambicje klientów.”
Uuu… Ktoś tu nieźle musiał się nagimnastykować, żeby dorobić do stworzonego wzoru taką interpretację. Kompletnie naciągana i nieczytelna nie ratuje nowego logo BGK. Dla mnie obydwa czerwone elementy są zwykłymi „wypełniaczami”, które mają na celu po prostu „urozmaicić” graficzne doznania odbiorcy. Nie widzę w nich przedstawionej symboliki, ale jeśliby brnąć w nią dalej, to dlaczego „efekt inwestycji” jest pusty w środku? Być może dlatego, że państwowy bank (jak i każda inna instytucja państwowa) stwarza jedynie pozory wsparcia dla przedsiębiorców. Inwestorzy nie potrzebują publicznych pieniędzy, ale dogodnych warunków prawnych do tego, aby korzystać ze swoich. I to na tym polega rola państwa.
Nowe logo BKG wydaje się być jakimś tanim nieporozumieniem, tak poprzez kształt i formę, jak i przez samą symbolikę. Jest to kolejny już dowód nieudolności państwowych instytucji w poruszaniu się w rynkowych realiach. Jedyne co w samym wzorze może się jako tako podobać, to typografia. Nic więcej. A przynajmniej ja tak uważam.