Prawdopodobnie najbardziej znane wyróżnienie świata od 2019 roku będzie przyznawane w nowej oprawie wizualnej. Nagroda Nobla, o której mowa, zyskała zupełnie nowy, niestety skrajnie minimalistyczny znak i zbudowaną na jego podstawie identyfikację.
Szwedzkie studio Stockholm Design Lab stworzyło projekt, który całkowicie odcina się od dotychczasowej stylistyki. Żółto-błękitną konstrukcję złożoną z masywnego sygnetu i drobnego logotypu zastąpiono bardzo prostym, achromatycznym liternictwem. Najgorszy wydaje się być jednak fakt, że w tym wzorze nie uraczymy już profilu fundatora nagrody. Nowe logo Nagrody Nobla jest bowiem zaledwie jej angielską nazwą ułożoną w trzech wyśrodkowanych względem siebie wierszach.
Autorzy przeprojektowania inspirację zaczerpnęli z medalu wręczanego laureatom, na którym znajduje się tekst „ALFR· NOBEL”. Na jego bazie powstało nowe liternictwo wykorzystane w identyfikacji i znaku: Alfred Sans i Alfred Serif.
O ile jestem w stanie zrozumieć charakter stworzonego kroju, a także chęć jego wykorzystania w logo, o tyle w ogóle nie przekonuje mnie idea posługiwania się znakiem zbudowanym jedynie z liternictwa. Usuwanie ze znaku wizerunku założyciela zdecydowanie zubaża ten projekt, czyniąc go zupełnie niewyróżniającą się, wręcz prostacką konstrukcją.
Mimo ostatnich kontrowersji wokół tejże nagrody, wciąż przez wiele osób jest ona odbierana za szczególnie wartościowe wyróżnienie. Nadal pozostaje marzeniem i celem wielu naukowców, literatów, czy polityków. Niestety tego prestiżu i powagi w nowej identyfikacji według mnie nieco brakuje. Owszem, jest to estetyczna koncepcja, jednak pozbawiona niepowtarzalnego charakteru i przede wszystkim marginalizująca sylwetkę Alfreda Nobla.
Zdaję sobie sprawę z tego, że wizerunek tej marki prawie w ogóle nie jest łączony z logo. Ilu z nas może tak naprawdę szczerze przyznać, że dobrze znało funkcjonujący do tej pory wzór? Nobel to marka sama w sobie, kojarzona przede wszystkim ze szwedzkim wynalazcą dynamitu, a nie ze swoim logo. W tym kontekście można by stwierdzić: po co więc przejmować się nowym projektem, skoro i tak mało kto znał stary? Ale czy zatem projektanci tym bardziej, chcąc słusznie uporządkować wizualny mętlik, nie powinni byli oprzeć znaku na najbardziej rozpoznawalnym elemencie, a więc profilu Alfreda Nobla, zamiast tworzyć jałowe układanki słowne? Uważam, że to był jedyny sensowny kierunek zmian, którego niestety nie obrano.
Rewitalizacja logo Nagrody Nobla i jej identyfikacji była jak najbardziej uzasadnionym działaniem. Patrząc na zestaw różnorodnych wzorów, którymi posługiwała się Fundacja od razu rodził się pomysł ujednolicenia. Szkoda tylko, że przy opracowywaniu nowej koncepcji zdecydowano się na skrajny, niewyróżniający minimalizm, który niejedną już markę zaprowadził na wizualne manowce.
Czy w nowym znaku Nagrody Nobla naprawdę nie było miejsca dla rozpoznawalnej przecież sylwetki założyciela? Jej eliminacja z logo i pozostawienie jedynie na medalach może być odbierana nie tylko jako pewna chęć odcięcia się od Alfreda Nobla, ale i jako dalszy proces degradacji tego wyjątkowego (niegdyś) wyróżnienia.
Źródło: Brandemia