W internecie zagotowało się po tym jak YouTube wdrożył w życie odświeżony interfejs, a logo serwisu uległo najpoważniejszej od momentu jego powstania zmianie. Czy jednak ten krok naprawdę dla kogoś był prawdziwym zaskoczeniem? Ten, kto chociaż trochę śledzi wizualne zmiany przeprowadzane przez Google, powinien był się go spodziewać.
YouTube założony w 2005 roku po półtora roku niezależnego funkcjonowania został przejęty przez technologicznego giganta za 1,65 miliarda dolarów. Od tej pory Google stale pracuje nad rozwojem serwisu, jako jednej ze swoich usług.
Logo marki ulegało jak dotąd nieznacznym tylko modyfikacjom. Prosta konstrukcja była przeprojektowywana zaledwie w zakresie dodania, czy usunięcia gradientu z czerwonego prostokąta o zaokrąglonych rogach. Przy tych korektach zmianie ulegały też odcienie używanych kolorów, ale w praktyce były to trudno dostrzegalne drobnostki. Teraz doczekaliśmy się „grubszego rebrandingu”.
Oczywiście „rebranding” w tej sytuacji to zdecydowane nadużycie, bo po raz kolejny mamy do czynienia raczej z liftingiem, odświeżeniem szaty graficznej, tyle tylko, że bardziej zauważalnym. Jednak przy globalnych markach, tak popularnych, nawet taka naturalna ewolucja dla niektórych jest szokiem. Czy słusznie? Moim zdaniem nie.
Chciałbym tylko zauważyć, że nad wizualnymi działaniami Google w odniesieniu do YouTube’a zastanawiałem się równo cztery lata temu, kiedy to zaprezentowano nową ikonkę aplikacji. Wtedy po raz pierwszy ujrzała ona światło dzienne, chociaż całość była zbudowana nieco inaczej. Projekt dopracowano, zrezygnowano z zaproponowanej wtedy typografii na rzecz używanego liternictwa w dotychczasowym logotypie i tak po czterech latach „ikonka aplikacji” stała się pełnoprawnym sygnetem w logo marki. Na oswojenie się z tym symbolem mieliśmy więc aż 48 miesięcy.
Z drugiej strony trzeba przyznać, że jest też całkiem spora grupa odbiorców, dla której dokonane przeprojektowanie nadal pozostaje słabo widoczne. O ile osoby te dostrzegają odświeżenie interfejsu, o tyle samo logo niespecjalnie je interesuje. Rzeczywiście z punktu widzenia przeciętnego użytkownika, to wygląd serwisu ma większe znaczenie. Małe logo pozostaje dla niego „takie samo”. I szczerze mówiąc więcej zrozumienia mam właśnie w stosunku do tych osób, gdyż różnice między nowym, a starym projektem są w praktyce dość małe.
Utrzymano dotychczasowe barwy (podrasowując nieco czerwony odcień), zachowano stylistykę logotypu, a do tego w konstrukcji nadal występuje charakterystyczny zaokrąglony prostokąt. To wystarczy, żeby zmylić niejednego Kowalskiego oraz udobruchać tych, którzy widzą, że jest inaczej, lecz specjalnie im to nie przeszkadza, dopóki odnajdują w logo najbardziej charakterystyczne cechy, do których są przyzwyczajeni. Są jeszcze i tacy, którzy pytają: to po co taka zmiana?
Osobiście też się nad tym przez chwilę zastanawiałem. Myślę, że jest to porostu kolejny etap bardzo powolnego procesu. Wdrożenie sygnetu sprzed czterech lat było tylko kwestią czasu, ale jak widać zarządzający nie zdobyli się na odwagę odświeżenia również liternictwa. Szkoda, bo moim zdaniem nic złego by się nie stało, gdyby ten element także został przepracowany już w tym momencie.
Lifting YouTube jest zatem naturalną ewolucją, która prawdopodobnie za jakiś czas znów przybierze nieco inny kształt. Chyba, że tym razem Google zdecyduje się nas zaskoczyć i przygotuje coś zupełnie innego? Na to będziemy musieli poczekać. Póki co możemy obserwować i korzystać z odnowionej platformy w takim kształcie, jaki przybrała w 2017 roku. Czy jest lepiej niż do tej pory?
Zaawansowanym użytkownikiem YouTube’a na pewno nie jestem, więc ciężko wypowiedzieć mi się na temat jego użyteczności, ale wizualnie strona główna nawet mnie przekonuje. Przede wszystkim mamy tutaj do czynienia z uspójnieniem produktowym. Jeśli zaś chodzi o logo, to spodziewałem się odważniejszej zmiany. Tak jak cztery lata temu, nadal uważam, że przycisk „play” jest lepszym identyfikatorem marki, niż podobna figura ze słowem „Tube” wewnątrz. Słusznie znalazł on swoje miejsce w znaku. Żałuję tylko, że typografia pozostała praktycznie nietknięta, bo można było uzyskać większą spójność między nią, a sygnetem. Sądzę natomiast, że i tego kroku również się doczekamy. Ale nawet w obecnym kształcie, nowe logo YouTube jest dla mnie propozycją ciekawszą i bardziej trafia w mój gust, niż dotychczas używany znak.
Źródła: YouTube, DailyWeb, Wikipedia, The Verge, Logopedia, Business Insider