No to Kraków zabłysnął. W poniedziałek miasto starające się o prawa do organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2022 roku zaprezentowało logo, którym będzie się posługiwać do promocji tego wydarzenia.
Tak naprawdę zaprezentowanego projektu nie da się zbytnio komentować, bo odbiera mowę. I to bynajmniej nie z powodu zachwytu. „Koń jaki jest każdy widzi”. W tym przypadku mamy niestety do czynienia z obrzydliwą szkapę zamiast mustanga.
Gdyby tak przypadkiem ktoś nie wiedział o co w nim chodzi (bo przecież logo jest jasne i czytelne), na stronie www.krakow2022.org znajdziemy wytłumaczenie symboliki tego znaku:
„Rynek Główny – serce Krakowa od ponad ośmiu wieków oraz parzenica – wzór charakterystyczny dla zdobnictwa w górskich rejonach Małopolski – to dwa główne motywy, do których odwołuje się logotyp Krakowa jako „Miasta Zgłaszającego się” do organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2022 roku.”
Parzenicę sygnet jeszcze jako tako przypomina. Ale już na Rynek Główny na pewno bym nie wpadł. Oczywiście, że pewne elementy można, a nawet czasami trzeba upraszczać, jednak w tym przypadku mam wrażenie, że symbolika ta jest wybitnie naciągana. Jak zresztą w wielu innych słabych znakach, gdzie koniecznie trzeba dorobić jakieś znaczenie poszczególnych części logo.
Logo Kraków 2022 wywołało u mnie konsternację, zawód i rozgoryczenie. Zwykle ze słabych projektów można się pośmiać, ale czy komuś jest do śmiechu w przypadku, gdy Polacy chcą promować się takim „wyczynem” na arenie międzynarodowej (zresztą nie po raz pierwszy)?
Dolejmy jeszcze trochę oliwy do ognia i zauważmy, że logo zostało zaprojektowane przez szwajcarskie studio Event Knowledge Services za (uwaga!) prawie 80 tysięcy złotych! Do cholery, czy w Polsce nie ma agencji, które potrafią zrobić projekt po stokroć lepszy i znacznie taniej?! Nie twierdzę, że dobre logo kosztuje 300, 500, 800 zł, ale nie popadajmy znowu ze skrajności w skrajność. Tym bardziej, że to logo nie jest nawet przeciętne. Nawet jeśli porządne projekty to drogie rzeczy (bo tak jest), to nie znaczy, że trzeba za nie płacić majątek. Zwłaszcza, że w tym przypadku są to pieniądze całkowicie wyrzucone w błoto! Za taką sumę można było zrobić bardzo dobre logo razem z całą identyfikacją wizualną, a założę się, że jeszcze pewnie grubo ponad 70% tego kapitału zostałaby na wdrożenie stworzonych projektów. Tymczasem Kraków postanowił wesprzeć zagranicznych projektantów, którzy za taką farsę zgarnęli niewyobrażalne w stosunku do efektu pieniądze. Organizatorzy otrzymali „potwora spaghetti” z obrzydliwym logotypem. Zgroza!
Mam nadzieję, że Kraków NIE OTRZYMA nawet promocji do kolejnego etapu wyboru miasta olimpijskiego, nie mówiąc już o prawach do samej organizacji Igrzysk. Niestety, ale Polski po prostu na taką imprezę nie stać i nie powinniśmy się rzucać z motyką na słońce. Wyrzucanie takich sum jakie przeznaczono na sam projekt logo Kraków 2022 nie świadczy o tym, że miasto jest bogate, ale raczej o niegospodarności i głupocie urzędników oraz organizatorów. Oby ten cyrk skończył się jak najszybciej, zanim znowu zostaną zmarnowane kolejne pieniądze. I obyśmy nie musieli długo oglądać tego bohomazu.