Jedna z popularniejszych przeglądarek, jaką jest norweska Opera, przeszła ostatnio rebranding. Czerwona litera „O” co prawda pozostała, ale jej stylistyka uległa całkowitej modyfikacji. Skrócono również nazwę występującą w znaku z „Opera Software”, do samej „Opery”.
W Polsce Opera wśród przeglądarek nie jest co prawda jednym z ulubionych narzędzi do surfowania po sieci, ale jak podaje Softonet (źródło), w Rosji, na Białorusi, czy Ukrainie jest wiceliderem zaraz po Googlowskim Chromie. Odświeżony wizerunek ma pomóc podbić także inne europejskie rynki, gdzie jej pozycja nie jest oszałamiająca. Muszę przyznać, że na pierwszy rzut oka całe odświeżenie wygląda nawet nieźle, chociaż trochę szkoda, że „O” przypomina aktualnie bardziej pierścień, niż literę.
Sytuacja ta zmienia się jednak, gdy mamy do czynienia z pełnym znakiem, gdzie logotyp wyraźnie daje do zrozumienia o co chodzi. Jak dla mnie, cienkie linie liter prezentują się bardzo elegancko i mimo, że z początku nie przekonywała mnie ich mocna czerń, to nie trzeba mi było dużo czasu, abym przywyknął do nowego wzoru. Wydaje mi się, że wprowadzony silniejszy kontrast wygląda nawet lepiej, niż dotychczasowe połączenie czerwieni z szarością. Więcej w tym charakteru i wyrazistości.
Podoba mi się także wykorzystanie innych odcieni czerwonego i fioletowego, które przybierają dynamiczną formę i ożywają całą identyfikację. Przynajmniej na przedstawionych przez firmę wizualizacjach poszczególnych elementów identyfikacji wygląda to całkiem ciekawie.
Wadą nowego znaku może być za to fakt wykorzystania przez autorów projektu gradientów także w logo. Nie wiem, czy przełamywanie przyjmującego dziś coraz bardziej skrajne formy minimalizmu powinno odbywać się w taki sposób. Obawiam się, że może to być raczej pewien krok wstecz, który pomimo wysokiej estetyki znaku, stwarza ryzyko stania się w pewnych sytuacjach poważnym problemem. Na szczęście użyte przejścia tonalne nie psują ogólnych doznań wizualnych, ale wątpliwości pozostają.
Opera nie zawojowała większości rynków, więc kierownictwo musiało podjąć jakieś radykalne kroki, aby zmienić ten stan rzeczy, który utrzymuje się już dłuższy czas. Zdecydowano się na rebranding, bo ten chyba najłatwiej przeprowadzić. Agencje DixonBaxi i Anti włożyły w nowy system sporo pracy, ale samo nowe logo raczej nie wystarczy, jeśli wraz ze zmianą jakości wizerunku, nie pójdą także zmiany w jakości produktów. Jeśli chodzi o aspekt wizualny, to moim zdaniem najciekawszą jego cechą jest połączenie minimalizmu z mnogością gradientów i odcieni, które wydaje się utrzymywać całkiem przyzwoity poziom estetyki. Mimo dużego skomplikowania może się to podobać. Zobaczymy jeszcze, czy w dalszym użytkowaniu stworzonej identyfikacji ten efekt nie zostanie gdzieś zatracony, bo nie ma co ukrywać, że jest ona dosyć skomplikowana, co znacznie utrudnia jej eksploatację.
Źródła: designtagebuch.de, Opera.com