BBVA jest jedną z największych instytucji finansowych na świecie i działa obecnie w ponad 30 krajach. W Polsce marka BBVA jest znana prawdopodobnie głównie z tego, że do 2016 roku występowała jako tytularny sponsor hiszpańskiej La Liga.
Celem przeprowadzonego rebrandingu było nie tylko nadanie nowych szlifów wizerunkowi, ale również jego ujednolicenie na wszystkich rynkach. Do tej pory bank BBVA w różnych krajach występował z różnymi lokalnymi dopiskami, na przykład w Stanach Zjednoczonych jako BBVA Compass, w Meksyku BBVA Bancomer, w Peru jako BBVA Continental, a w Turcji jako sieć franczyzowa Garanti. Przeprojektowanie ma zmienić ten stan rzeczy.
Stworzone przez Landor nowe logo BBVA, to zgodny z szalejącym trendem minimalizmu logotyp oparty na bezszeryfowej, jednoelementowej typografii. Znak został nieco wydłużony w poziomie i zyskał więcej światła, ale zdecydowanie stracił na charakterze. Jedynym akcentem, który ma wyróżniać tę konstrukcję jest wysunięta ponad górną linię tekstu uproszczona litera “A”. Na niej też zbudowano motyw przewodni całej identyfikacji adaptując ją do różnych sytuacji.
Trzeba przyznać, że prezentacja robi dobre wrażenie, bo jest estetyczna i przemyślana. Dobrane formy świetnie komponują się ze stworzonym znakiem. Problem tylko w tym, że ta prosta konstrukcja ma znikomą wartość różnicującą i raczej nie stanie się powszechnie rozpoznawanym kształtem, kojarzonym głównie z bankiem BBVA. Jest zbyt prosta i zbyt powszechna.
Projektanci przedstawili ją w różnych sytuacjach i okolicznościach, ale żeby odbiorcy mogli skojarzyć dwie linie imitujące literę “A” z omawianą marką, za każdym razem będą musiały występować w sąsiedztwie logo lub przynajmniej w okolicznościach ściśle nawiązujących do całego brandu. Estetyka to jednak za mało, aby w dzisiejszych realiach marka została należycie wyróżniona. W tym procesie bez wątpienia trzeba będzie umiejętnie posłużyć się pozostałymi aspektami systemu wizualnego, takimi jak kolory, piktogramy czy odpowiednia tematyka ilustracji.
Decyzja o rebrandingu BBVA została podjęta na podstawie słusznego argumentu, jakim było nie tyle samo odświeżenie marki, co jej unifikacja. Jednolity brand ma większą siłę przebicia, łatwiej nim zarządzać, jest tańszy w utrzymaniu, a w wielu sytuacjach (bo nie zawsze) wzmacnia pozycję właściciela na różnych rynkach.
Niestety efekt wizualny, delikatnie mówiąc porywający nie jest. Nowe logo BBVA wyraźnie straciło na charakterze i dołączyło tym samym do długiego szeregu innych bezszeryfowych, minimalistycznych, bezpłciowych konstrukcji. Znak stał się najzwyklejszym logotypem z delikatną, ledwo zauważalną modyfikacją ułożenia ostatniej litery. To trochę za mało, żeby zachwycić, czy nawet przykuć uwagę odbiorcy.
Nieco lepiej wypada kwestia identyfikacji jako całości. Propozycja jest estetyczna i buduje wizerunek nowoczesnej instytucji. Mimo to nowy branding BBVA pozostaje w mojej opinii zupełnie niewyróżniający, ale trzeba też przyznać, że właściciele raczej nie będą mieć z tego powodu bólu głowy. BBVA to duża marka, która może sobie pozwolić na więcej i na pewno uda jej się z powodzeniem wdrożyć całą zmianę. Pieniądze, jak i wypracowana do tej pory rozpoznawalność zrobią swoje. Nie zmienia to jednak faktu, że podczas zabiegu ujednolicania marki, można było zdecydować się na wykreowanie i wdrożenie czegoś bardziej atrakcyjnego.
Źródło: Brandemia