Z początkiem nowego roku Szkoła Główna Handlowa w Warszawie zaprezentowała odświeżoną identyfikację wizualną. Jednak zmiana nie wszystkim przypadła do gustu, głównie ze względu na znak przyjęty jako oficjalne logo tej uczelni.
SGH to znana i rozpoznawalna marka w całym kraju. Można powiedzieć, że statek handlowy otoczony jej nazwą był symbolem charakterystycznym i kojarzonym przez wiele osób, nawet jeśli nie wszyscy rozumieli jego przesłanie. Niestety w nowym wydaniu wzór, który do tej pory służył szkole za logo, po drobnych korektach stał się jej herbem. Niestety, ponieważ od tej pory znacznie trudniej będzie go napotkać w codziennych sytuacjach, co w kontekście przyjętego nowego logo uznaję za sporą stratę.
Decyzja o wykorzystywaniu dwóch różnych symboli – herbu i logo – nie jest ani niczym nowym, ani złym. Problem leży po prostu w tym drugim elemencie. Autorzy zmiany – studio Kotbury – wyciągnęli z herbu trzy pierwsze litery nazwy szkoły i w ten sposób uzyskali nowe logo. W komunikacie prasowym na stronie uczelni czytamy, że to właśnie skrót SGH jest najbardziej rozpoznawalnym znakiem uczelni. Z notki wynika także, że to nie statek, ani dotychczasowe logo, ale właśnie trzy litery są rdzeniem tożsamości wizualnej, poszukiwanym przez projektantów odpowiedzialnych za wprowadzoną zmianę.
Osobiście ciężko jest mi się z tym zgodzić, ponieważ uważam, że nowa identyfikacja nadal powinna być oparta na już wypracowanym, silnym i charakterystycznym wzorze. Redukując go do tak prostej konstrukcji szkoła niepotrzebnie pozbywa się wartościowego symbolu, zastępując go nijakim skrótem, który słusznie przez niektórych został już oceniony jako „jeden z wielu”.
Niejednokrotnie pisałem, że moda na skrajny minimalizm nie prowadzi do niczego dobrego. Marka wizualnie ginie w tłumie i staje się niezauważalna. Charakterystyczne znaki, takie jak na przykład stare logo Szkoły Głównej Handlowej, powinny być nadal używane. Mają swoją wartość i pozbycie się ich może sporo kosztować. Co jakiś czas mogą być odświeżane, ale na pewno nie całkowicie eliminowane i zastępowane totalnie bezpłciowymi projektami. Tymczasem SGH, za sprawą autorów, zdecydowała się podążyć niezrozumiałą i ryzykowną według mnie ścieżką.
Nowa księga znaku przewiduje również wykorzystanie w komunikacji wizualnej dwóch krojów – Open Sansa i PT Serif. Nie wiem co było źródłem pomysłu doboru typografii opartej na wyeksploatowanym do granic możliwości Open Sansie. Rozumiem, że z punktu widzenia kosztów darmowe zasoby są atrakcyjnym rozwiązaniem, ale to nie znaczy, że trzeba decydować się na coś tak spowszedniałego i zużytego. W dodatku eksploatować to jeszcze w wersjach uzupełniających logo (z pełną nazwą uczelni).
Na pocieszenie pozostaje fakt, że znany symbol będzie nadal funkcjonował, tylko w znacznie ograniczonym zakresie, bo jako herb uczelni. Został nieco dopracowany i akurat ten zabieg można śmiało pochwalić. Jego odświeżona wersja wykorzystuje mocniejszy krój, dzięki czemu nazwa jest lepiej widoczna. Poprawiono także elementy statku. W moim odczuciu cała konstrukcja zyskała na estetyce, jest bardziej zwarta, a jednocześnie nie straciła na lekkości i czytelności – wręcz przeciwnie.
Drobnym szczegółem, który pewnie zauważy niewiele osób jest inne przedstawienie polskiej bandery na kadłubie statku. W procesie upraszczania autorzy pozbyli się z niej drobnego punktu odgrywającego rolę polskiego godła. Niby techniczna eliminacja malutkiego elementu, ale to właśnie ta korekta sprawiła, że w nowym herbie uczelni na handlowym statku pojawia się wyobrażenie polskiej flagi, a nie bandery używanej na wodach morskich. Merytorycznie mamy więc do czynienia z pewnym błędem. Można by zatem powiedzieć, że pod tym względem lepsze odwzorowanie występowało w dotychczasowym wzorze. Zwracam jednak uwagę na ten fakt w ramach ciekawostki, a nie po to by krytykować autorów, bo projektowanie symboli prawie zawsze jest przecież pewnym kompromisem między odzwierciedlaniem rzeczywistości, a jej uproszczeniami.
Nowa identyfikacja wizualna Szkoły Głównej Handlowej wprowadza wbrew pozorom całkiem sporo zmian, które będą zauważalne w codziennym życiu tej jednostki. Przede wszystkim z powszechnego użycia zniknie charakterystyczny wzór, który do tej pory stanowił logo uczelni, a teraz został zastąpiony bardzo prostą, wręcz nijaką konstrukcją złożoną z trzech pierwszych liter nazwy. Autorzy zaproponowali wiele estetycznych poprawek, jednak decyzja o zmianie roli poprzedniego logo może sprawić uczelni kłopot. Nowy znak nie ma takiego (jakiegokolwiek?) potencjału, przez co wizualnie marka może bardzo dużo stracić na rozpoznawalności. Szkoda, bo logo po poprawkach można było zostawić w spokoju, a do roli herbu SGH stworzyć nowy, inny wzór.
Źródło: SGH