Belgijski zespół piłkarski KRC Genk, który w minionym właśnie sezonie zajął ostatecznie piąte miejsce w tamtejszej ekstraklasie, w czasie jednego z ostatnich meczów zaprezentował swoim fanom odświeżony herb klubu. Czy kibice mają powody do zadowolenia?
KRC Genk powstał w 1988 roku w wyniku fuzji dwóch innych zespołów z tego miasta – KFC Winterslag i Waterschei Thor. Od tego czasu piłkarze tej drużyny trzykrotnie zdobyli mistrzostwo kraju. Teraz włodarze zdecydowali o tym, by zainwestować nie tylko w rozwój sportowy, ale także i marketingowy, przeprowadzając zmianę logo.
Nowy herb KRC Genk ma nawiązywać do historycznych wartości, które zostały zaprezentowane na krótkim filmie. Pomysł na wpisanie ich w ten projekt może i nie był zły, ale gdybym nie zobaczył stworzonego przez autorów „wyjaśnienia” raczej nie wpadłbym na to, że poszczególne elementy mogą nieść akurat takie przesłanie. Osobiście w tym znaku widzę jedynie tarczę, literę „G” i błękitne pasy, dla których wytłumaczenia szukałbym w tradycji zespołu, i to by się zgadzało. Ale reszta?
Nowe logo klubu na pierwszy rzut oka zyskało na świeżości i częściowo na estetyce, która stała się bardziej nowoczesna. Do pewnego stopnia było to na pewno wskazane. Gra odcieni sprawia wrażanie wypukłości i trójwymiarowości formy (na szczęście bez wykorzystania gradientów), jednak nie jestem do końca przekonany, czy akurat ten zabieg był dobrym kierunkiem w przypadku analizowanego projektu i okoliczności, w których będzie funkcjonował. Osobiście postawiłbym na prostszą technikę i zupełną „płaskość”, która niekoniecznie musi oznaczać tzw. flat design. Nie wiem też jakie zamiary mieli projektanci, że zdecydowali się na wciśnięcie nazwy klubu w środek tarczy w tak ordynarny sposób. Nie dość, że niezbyt ciekawie to wygląda, to jeszcze wielkość liter jest zupełnie nieprzemyślana. Życzę powodzenia w szerokiej eksploatacji tak skonstruowanego logo.
Jak na mój gust nowy herb KRC Genk wygląda trochę za bardzo firmowo, a za mało sportowo. W przekonaniu takim utwierdzają mnie jeszcze dodatkowo przykładowe wizualizacje. Zamiast na piłkarskiej koszulce, futbolówce, bilecie meczowym, czy stadionowych krzesełkach znak został zaprezentowany na ekranie, papierze firmowym i kopercie. Ok, niby nic w tym złego, bo też można, ale spodziewałbym się raczej, że to przede wszystkim motywy piłkarskie powinny być szeroko rozpowszechniane, bo to w jaki sposób komunikuje się rebranding wpływa w końcu na wyobrażenie marki. Myślę, że te bardziej sportowe przykłady również się pojawią i zaczną dominować, na przykład w momencie, gdy przyjdzie pora na realne wykorzystanie wzoru. Póki co zmiana KRC Genk wydaje mi się jednak nie do końca dopasowana do branży, w której ma się zakorzenić. Osobiście na miejscu władz klubu i projektantów w pierwszej kolejności postawiłbym raczej na odświeżenie tego co już było. Jeśli jednak przeprojektowanie miało na celu przeprowadzenie bardziej radykalnej modyfikacji, postarałbym się o to, żeby ta nowość miała w sobie zdecydowanie więcej piłkarskiego charakteru, którego w tym belgijskim rebrandingu trochę mi brakuje. A może to tylko kwestia czasu i przyzwyczajenia do odświeżonego projektu?
Źródła: sportmarketing.pl, designtagebuch.de
