Często zwracam uwagę na fakt, że o identyfikację wizualną warto zadbać od samego początku istnienia reprezentowanej marki. SM Protect jest przykładem firmy, która u progu swojej działalności starła się obrać właśnie taki kierunek. I chociaż cały projekt prezentuje się świeżo i estetycznie, a podejście przedsiębiorstwa jest godne naśladowania, to niestety zrodziły się także pewne zastrzeżenia.
SM Protect to nowa na rynku firma świadcząca usługi z zakresu instalacji i obsługi systemów zabezpieczeń mienia. Biznes skupiony jest przede wszystkim na dostarczaniu rozwiązań związanych z monitoringiem, systemami sygnalizacji, czy kontrolą dostępu. Usługi kierowane są w stronę klientów indywidualnych, gospodarczych i instytucjonalnych. Wraz z rozpoczęciem działalności właściciele zdecydowali się również na inwestycję w wizerunek, na którą złożyło się między innymi opracowanie logo oraz systemu identyfikacji wizualnej. Co z tego wyszło? Oto efekty.
W pierwszym momencie projekt studia Fromsquare wydał mi się bardzo estetyczny i interesujący. Pierwsze wrażenie się nie zmieniło, jednak po dokładniejszej analizie materiałów pojawiły się niestety także wątpliwości, myślę że wcale nie takie drobne. Przyjrzyjmy się jednak temu wszystkiemu po kolei, zaczynając od fundamentu wizualnej koncepcji, czyli logo.
Znak, złożony jedynie z logotypu, to bardzo prosta konstrukcja, której urozmaiceniem stał się wyłącznie zastosowany krój pisma. Bezszeryfowy, prosty, raczej odpowiedni, lecz w moim odczuciu niewystarczający. Być może niektórzy będą poszukiwać unikalności w układzie członów nazwy, ale uważam, że tam również jej nie znajdą. Logo jest drastycznie proste. Odnoszę wrażenie, że ta prostota poszła o krok za daleko. Sytuacja mogłaby wyglądać trochę inaczej, gdyby użyto chociaż innego, niż czerń i biel koloru, ale tak też się niestety nie stało. Na szczęście (lub nieszczęście) dla stworzonego wzoru przewidziano możliwość jego wpisania w ciąg cyfr odnoszących się do bezpieczeństwa. Zabieg taki wprowadza element unikalności, lecz niestety posiada także słabe strony w postaci na przykład rozmycia/rozstrzelenia, i tak delikatnej struktury wzoru.
Wydaje mi się, że zamiast takiego wyróżniania zdecydowanie lepsze byłoby „standardowe” dodanie do logo sygnetu, albo wyraźniejsze wyznaczenie granic i ograniczenie możliwości tak inwazyjnej jego modyfikacji. Dlaczego? Dlatego, że w niektórych miejscach logo traci swoją siłę. „Rozbity” znak nie stanowi jedności i może być dość ciężki do prawidłowego odczytania i interpretacji. Pomysł być może ciekawy, tylko czy praktyczny i odpowiednio wykorzystany?
Większą uwagę przeciętnego obserwatora przyciągnie prawdopodobnie opracowany zarys identyfikacji wizualnej. W tym miejscu pojawia się już coś więcej, niż tylko czarno-białe liternictwo i powinno to lepiej wpłynąć na kreowanie wizerunku.
Przede wszystkim mamy do czynienia z kolorem, przybierającym rolę barwy wiodącej. Intensywna zieleń ma jednak nie tylko przyciągać uwagę. W kontekście działalności firmy, może być także nośnikiem symboliki nawiązującej do pozytywnego sygnału związanego z bezpieczeństwem. Idąc dalej tym tropem można postawić hipotezę, że zadaniem takiego koloru jest skłonienie myśli potencjalnego klienta nie w stronę zagrożeń, ale w kierunku możliwości ich uniknięcia. Odbiorca ma się poczuć bezpiecznie i pewnie. Do takich konkluzji prowadzi przynajmniej szybka analiza użytego zestawu barw. Tym bardziej więc należy żałować, że dla zieleni nie znaleziono miejsca w logo.
W przesadny zachwyt jednak bym nie popadał, bo wbrew pozorom na niektórych zaprezentowanych akcydensach zielonego również nie znajduje się jej zbyt wiele. Po usunięciu teł wizualizacji okazuje się, iż jest on formą akcentu tylko na wybranych materiałach i na przykład na wizytówce, czy papierze firmowym nie znalazło się dla niego miejsca. Szkoda, ale dobrze, że w ogóle się pojawia, gdyż niewątpliwie ożywia cały projekt.
Oprócz kolorystyki, identyfikację urozmaica jeszcze kilka zaprojektowanych piktogramów, stylistycznie nawiązujących do charakteru znaku i liternictwa. Wszystko zaś wyróżnia się wysokim stopniem uporządkowania elementów. Wpływa na estetykę i dobrą przejrzystość systemu. Akurat te dwie cechy, jak już wspomniałem, na pewno możemy poczytać w tym przypadku za dużą zaletę.
Wykonanie projektu identyfikacji SM Protect stoi na wysokim poziomie i całościowo (z punktu widzenia estetyki) robi dobre wrażenie. Wielu odbiorców powinna przekonać przede wszystkim czystość i minimalizm koncepcji. Niestety jeśli chodzi o samo logo, sytuacja nie jest taka kolorowa (i to dosłownie).
Zdolność wyróżnienia tego wzoru może okazać się bardzo problematyczna, bo nawet na zaprezentowanych materiałach, w niektórych miejscach nie wiadomo który element stanowi fundament, a który jest motywem dopełniającym. Wyeksponowanie piktogramów wskazywałoby, że to jeden z nich odgrywa rolę znaku, tymczasem jest nim wkomponowany w ciąg cyfr, rozbity logotyp. Ilu odbiorców go tam dostrzeże i odpowiednio zinterpretuje? Obawiam się, że niewielu, bo w ten sposób wzór pozbawiany jest wyrazistości, a biorąc pod uwagę etap rozwoju firmy, jest ona niezwykle pożądana. Logo w wielu sytuacjach staje się ozdobnikiem, zaledwie akcentem, zamiast wyraźnie uwypuklona bazą i twarzą młodej marki. Takie podejście może być sporym utrudnieniem w jej utrwalaniu wśród odbiorców.
Mimo wszystko nową firmę SM Protect należy pochwalić przede wszystkim za podejście do kwestii wizualnych i zwrócenie uwagi na ich istotność. Inwestycja w ten obszar nigdy nie jest łatwa, a jednak zdecydowano się na taki krok. Szkoda, że marka nie została wyposażona w bardziej unikalny, charakterystyczny znak, ale jeśli przyjęty będzie użytkowany z należytą starannością i przede wszystkim w podstawowej wersji (nierozbity), to być może i z nim uda się coś zdziałać. Nie będę jednak ukrywał, że ostatecznie czuję pewne rozczarowanie i toczę wewnętrzny konflikt pomiędzy wystawieniem nagany za słabo uwypuklone logo, a pochwaleniem estetycznej i budzącej naprawdę pozytywne odczucia identyfikacji.
Źródła: SM Protect, Fromsquare