Temat rebrandingu warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych może trochę nie w czasie, bo sama prezentacja nowego logo miała miejsce pod koniec maja br., ale jakoś nie udało mi się na nią trafić wcześniej. A sądzę, że warto spojrzeć.
W przekopywaniu informacji z branży trafiłem na facebookowy post na profilu brandingowy.pl o tejże właśnie zmianie. Na początku byłem lekko zszokowany, ale okazało się, że znak, który moim zdaniem jest całkiem dobrze znany rzeczywiście odchodzi w niebyt. Nie mniejszym zaskoczeniem był też brak jakiejś podstawowej przynajmniej kampanii prezentującej nowe oblicze warszawskiego parkietu. Oprócz kilku średniej jakości grafik, nie udało mi się znaleźć żadnej oficjalnej wzmianki o tej metamorfozie. Jak dla mnie jest to co najmniej dziwne.
A nowe logo? No cóż, szczerze powiedziawszy nie jestem nim zafascynowany. Wpisuje się co prawda w aktualnie panujący nurt „płaskości” i uproszczeń, co podwyższa estetykę wielu znaków, ale czy nie zostało uproszczone za bardzo? Czy jego nowa forma nie zatraciła swego rodzaju ducha tego znaku, za który odpowiedzialny był przede wszystkim charakterystyczny symbol? Być może logotyp nadawał się do jakiejś poprawki, może warto było popracować nad kolorystyką, ale sygnetu jednak bym nie ruszał w tak drastyczny sposób. Niby kształt pozostał, ale nie jest to już ten sam, oryginalny wzór co wcześniej.
Nowe logo GPW przypomina mi teraz bardziej ikonkę kolejnej aplikacji na Androida, niż logo największej w regionie Europy Środkowo-Wschodniej giełdy. Moim zdaniem ktoś tu chciał być za bardzo nowoczesny i na topie. Jest też taka możliwość, że projektant był mocno zainspirowany wariantami znaków giełdy niemieckiej, ale to być może już naciągana teoria.
Rebranding GPW powinien ucieszyć estetów i minimalistów. Patrząc na nowe logo pod tym kątem nie można mu wiele zarzucić. Ale czy tylko o estetykę i minimalizm chodzi? Myślę, że logo, to coś więcej niż tylko dobrze skrojony piktogram. Powinno być czymś w rodzaju nośnika pewnej opowieści o marce, pewnej historii. Może nie zawsze, ale czy w tym przypadku nie warto było jednak postawić właśnie na coś w tym rodzaju? Trochę w tym projekcie mi tego brakuje. Teoretycznie jest jakaś ciągłość (może i całkiem wyraźna), ale w moim odczuciu ten rebranding jest stylistycznie mimo wszystko bardzo radykalną zmianą. Czy nie za bardzo?