Koniec sezonu wakacyjnego jest chyba dobrym okresem dla biur podróży na odświeżanie swoich wizerunków. Niedawno rebranding przeszedł Neckermann przyjmując logo Thomas Cook, a teraz nowy znak zaczął stosować Rainbow Tours zmieniając przy okazji również nazwę.
Od teraz jest to po prostu Rainbow bez żadnych dodatków i rozwinięć. Nazwa jest co prawda krótsza i przez to łatwiejsza w eksploatacji, ale nie sądzę, żeby ten zabieg był konieczny. Wydaje mi się, że Rainbow Tours był na tyle silną i rozpoznawalną marką, że spokojnie można było zostać przy dotychczasowej nazwie. Jednak jej skrócenie również nie powinno wpłynąć na markę negatywnie. Może rzeczywiście przełoży się to na lepszą zapamiętywalność wśród konsumentów? Ciekaw jestem, czy tak samo będzie także z nowym logo marki, z którego pozbyto się wszelkich „turystycznych” elementów.
W nowym znaku nie znajdziemy już ani palmy, ani słońca, czy plaży. Być może uznano, że tego typu atrybuty stały się zbyt popularne i nie ma większego sensu ich dopracowywać, kiedy co drugie mniejsze biuro podróży ma w swoim logo albo zarys globusa, albo morze, palmę i piaszczystą plażę. Można by się pokusić o stwierdzenie, że stały się one niemal tak samo powszechne jak morza, góry, słońca i rzeki w samorządowych logosach. Przynajmniej w Polsce. Oczywiście Rainbow pewnie nie śledził kierunków rozwoju polskiej, turystycznej myśli „logotwórczej” (chociaż kto wie?), ale podjął moim zdaniem słuszną decyzję o rezygnacji z wakacyjnego widoczku. Nie powiedziałbym, żeby należał on do jakichś atrakcyjnych dzieł. A jednak z drugiej strony zastanawiam się, czy postawienie na zwykłą, żółtą literę „R” jest dobrą decyzją. Trochę urozmaicenia wprowadzają jego stylizacje, ale tego typu zabiegi nie należą już do nowości w projektowaniu.
Nowe logo Rainbow stało się jeszcze bardziej minimalistycznym projektem, który, nie wiem czemu, trochę mi się kojarzy ze starym logo Ryanaira. Na pewno silnie nawiązuje do niego zastosowana typografia. Kolory obu marek też są dosyć podobne. Porównując te znaki bezpośrednio, podobieństwo nie jest być może już tak widoczne, ale mając jeszcze w pamięci „zaoblonego” Ryanaira, takie skojarzenia gdzieś mi się przewinęły przez świadomość.
Gdyby nie nowa typografia, powiedziałbym bez większego wahania, że rebranding Rainbow to całkiem dobra zmiana. Przejrzyście, estetycznie, minimalistycznie, wyważona kolorystyka. Nawet to niespecjalnie oryginalne „R” robiące za sygnet jakoś by mi szczególnie nie przeszkadza, ale sielankę burzy niestety trochę nowy krój logotypu. Szczególnie „B” i „R” wyglądają na jakieś niedopracowane. Środkowe części znaków niepotrzebnie zostały oddzielone od lewych krawędzi. Jednak mimo zgrzytów i tak uważam, że nie jest źle. Uproszczenie znaku wyszło zdecydowanie na plus, a i proporcje między logotypem i sygnetem też jakoś lepiej teraz leżą. Ostatecznie powiem więc, że nowe logo Rainbow podoba mi się jednak bardziej niż dotychczasowy wzór. Zwłaszcza dobrana kolorystyka. I to pomimo nowego pisma, do którego i tak się pewnie też za niedługo przyzwyczaję.
Źródła: Rainbow, wirtualnemedia.pl