Czarodzieje ze stolicy Stanów Zjednoczonych zaprezentowali ostatnio swój nowy znak klubowy. Jest to już drugi przypadek, w którym zrezygnowano z charakterystycznej dla NBA stylistyki. Wcześniej podobną metamorfozę przeszła drużyna z Kanady – Toronto Raptors.
Dosyć mocno wyróżniający się kształtem i samą symboliką projekt został zastąpiony zwykłym kołem. Oczywiście zawierającym w sobie inne elementy, ale cała konstrukcja została oparta na tej właśnie figurze. Na koło, tyle, że znacznie uboższe, postawiło też wcześniej wspomniane już Toronto Raptors, o którym pisałem tutaj.
Nowy znak waszyngtońskiej drużyny wygląda na pewno trochę bardziej świeżo w porównaniu do poprzednika, ale stracił charakterystyczny wizerunek czarodzieja. Został on zastąpiony zwykłą piłką z wkomponowaną gwiazdą i myślę, że dość znanym obeliskiem z Waszyngtonu. Obecnie cały znak bardziej przypomina jednak herb drużyny z Europy niż ze Stanów.
Jestem ciekawy jak na taką zmianę zareagowali kibice. Moim zdaniem można było się pokusić o mniej rewolucyjne odświeżenie. Coś w stylu Charlotte Hornets, które mimo porządnego odświeżenie zachowało i charakter, i styl. Innym problemem są niedoróbki w projekcie, na które zwrócili już uwagę internauci. Ktoś nie dopatrzył szczegółów…
Kolejne zastrzeżenie można mieć do użytej typografii, która miała nawiązywać do poprzedniej, ale nie wygląda już tak przejrzyście. „Ściśnięcie” znaków nie wyszło najlepiej i zdecydowanie lepszym rozwiązaniem było po prostu skorzystanie z zupełnie innego kroju. Ciekawe, że zdecydowano się na usunięcie czarodzieja, a tak mocno przywiązano się akurat do „czcionki”.
Rebranding Washington Wizards wprowadza w system wizualny klubu nieco świeższy znak, ale zdecydowanie tracący na charakterze i rozpoznawalności. Poprzedni miał pomysł i nie takie przecież złe wykonanie. Wystarczyło go dopieścić i mógł spokojnie dalej funkcjonować. Niestety zdecydowano się na dość radykalną transformację, po której oprócz kolorystyki i kroju pisma nowe logo nie nawiązuje za bardzo do starego, a przyzwoitego. Szkoda. Można to było zrobić zdecydowanie lepiej, także (a może przede wszystkim?) pod względem technicznym.
Materiały pochodzą ze strony underconsideration.com