Zaskakująca, niespodziewana, niezrozumiała. Tak w skrócie można opisać zmianę logo Zary, którą marka przeprowadziła w nietypowy, dyskretny sposób. Nowe wzory pojawiły się na stronie internetowej i profilach społecznościowych, ale wraz z ich publikacją nie wystosowano żadnego oficjalnego komunikatu. Odświeżenie szybko zostało jednak zauważone i wywołało prawdziwą burzę, nie tylko wśród zwykłych internautów i klientów, lecz również w branży wizualnej.
Kierunek obrany przez markę jest naprawdę zastanawiający. Z jednej strony można uznać, że Hiszpanie próbowali wyłamać się z mało atrakcyjnego trendu sprowadzania znaków do bezszeryfowych logotypów (ostatnie zmiany Burberry, Balmain, czy Balenciagi), z drugiej zaś samo utrzymanie szeryfów nie wystarczy, żeby przeprojektowanie można było uznać za sukces. Forma jaką przybrał odświeżony logotyp nie dodała mu bowiem ani uroku, ani czytelności w stosunku do poprzednika.
Niektórzy twierdzą, że rebranding jest efektem chęci uczynienia marki bardziej luksusowej. Jeśli takie repozycjonowanie rzeczywiście jest planowane, to decyzja o przeprojektowaniu identyfikacji oczywiście ma sens, ale czy zaprezentowany wzór naprawdę oddaje ten luksus bardziej, niż poprzednie logo?
Autorzy zmiany – agencja Baron&Baron – postawili na zwężenie całej konstrukcji, i to zwężenie totalne. Brak przestrzeni między literami jest pierwszą rzeczą, która rzuciła się w oczy odbiorcom i zapoczątkowała cały zgiełk. Jednak modyfikacji uległ także krój, którym przedstawiona jest nazwa. W nowej wersji litery mają więcej łuków i zaobleń. Czy całość wygląda przez to lepiej, świeżej, nowocześniej? Czy naprawdę sprawia wrażenie wyższej półki? Osobiście mam co do tego wątpliwości.
Odwiedzając witrynę wykonawców trudno oprzeć się wrażeniu, że inspirację czerpali z własnej tożsamości wizualnej i podobnie jak u siebie, także w stworzonym projekcie niespecjalnie przejęli się czytelnością. Nie da się też ukryć, że typograficznie brakuje w tym znaku unikalności, chociaż z problemami dotyczącymi oryginalności logo boryka się prawie cały świat mody. Taka już jego specyfika i mało która marka wykracza zdecydowanie poza umownie przyjęte granice. Przyzwyczajenia klientów i funkcjonujące schematy robią swoje, toteż nowe logo Zary wygląda tak naprawdę jak „każde” logo z branży fashion. Czy więc rzeczywiście można je uznać za szczególnie wyróżniające się? Za rewolucję? Czy odbije w pamięci odbiorców silny ślad i zostanie w niej na długo po tym, jak opadną pierwsze emocje?
Rebranding Zary to niemałe zaskoczenie także dla mnie. Nowe logo tej marki, będące mocno skondensowaną konstrukcją typograficzną, to rzeczywiście dziwny pomysł, ale osobiście równie mocno szokuje mnie sama decyzja o tym, aby poprzednie w ogóle ruszać. Czy było złe, albo stało się już dostatecznie wyeksploatowane? Uważam, że nie.
Wracając do samego znaku, zgadzam się z wieloma opiniami, że nowy wzór tak naprawdę wizualnie żadnej świeżości, ani poprawy nie zaserwował. Jest to zamysł zdecydowanie gorszy zarówno pod względem czytelności, jak i ogólnej atrakcyjności. Trzeba jednak pamiętać, że emocje niedługo opadną, nowe logo spowszednieje, zmieni się cała identyfikacja i zobaczymy czy Zara będzie pretendować do marki luksusowej. Niech okaże się w praktyce na ile ten wzór pomoże w kreowaniu takiego wizerunku.
Jakby jednak nie było, poprzedniego znaku i tak będzie mi szkoda, bo uważałem go za jeden z ciekawszych wzorów w całym świecie mody. A nowy? No cóż, delikatnie mówiąc – niczym nie urzeka.
Dzień dobry. Nie jestem grafikiem, nie jestem specjalistą od identyfikacji wizualnej, nie znam się także na modzie. Nie mam też żadnych związków z Zarą (co łatwo sprawdzić ;)) Jednak na przykładzie zamieszczonej w notce grafiki, pokazującej ewolucję innych marek obecnych na rynku mody, widzę jeden plus nowego logo Zary: idzie dokładnie pod prąd trendowi, który najwyraźniej dominuje na rynku ;) W oczach laika, którym jestem, wszystkie pokazane loga wyglądają identycznie. Zara się na tym tle wyróżnia. I jedna uwaga: nowe logo Zary przypomina mi tytuł pisma poświęconego modzie. Nie wiem tylko, czy to dobrze, czy źle ;) Pozdrawiam serdecznie
Uważam dokładnie tak samo. Dla mnie strzał w dziesiątkę. Wszyscy idą na łatwiznę, bardzo podobne kroje fontów, a ZARA? Zupełnie w drugą stronę. Ale zobaczymy za jakiś czas.
Zgadzam się, jest w tym kerningowym szaleństwie jakaś metoda. Myślę, że takie podejście pokrywa się z tym jak świat mody jest dość nieobliczalny. Analizując sam logotyp rzeczywiście – nie urzeka, ale nie będzie on funkcjonował w próżni, więc może jeszcze zaskoczyć tym jak sprawdzi się w praktyce.
Współczuję tym, którym przyjdzie z tym logo pracować. Duże printy i net, spoko. Ale odlewać je na zamkach i guzikach albo haftować na metkach? Mam nadzieję, że opracowali na tę okazję mocniejszy wariant, bo będziemy się zastanawiać czy to ZABA czy jakiś /R
Ojezusiemaryjo…już dajcie spokój z tą ŻABĄ…bo gdziekolwiek poza PL ktoś widzi związek (a i ja. go nie widzę). Nie sądzę też, żeby nastręczało problemy produkcyjne…no chyba że przy niewielkich printach
Dokładnie tak samo uważam. Liczba przewężeń w tym logo tudzież cienkich linii bazuje na granicy „niedrukowalności” na tekstyliach przy foncie poniżej (strzelam) 1 cm wysokości.
Cofam co powiedziałem wcześniej – haft na metce się jednak sprawdził; dziś zrobiłem zdjęcie metki przypadkowych spodni:
Rzecz jasna na papierowej etykietce tego samego towaru logotyp jest o wiele większy i czytelny, ale co ciekawe również wykadrowany – przycięty z lewej i prawej strony. Czy to celowy zabieg? Chętnie zobaczyłbym Księgę Znaku nowego logotypu ZARY.
Ktoś z tej agencji mocno wpatrywał się w Harper’s Bazaar moim zdaniem, bo to pierwsze skojarzenie jakie mi przyszło do głowy.
Harper’s Bazaarpo kuracji odchudzającej, fakt ;-)
Wydaje mi się, że ta nowa czcionka rzeczywiście będzie odbierana jako bardziej elegancka. Natomiast to zwężenie i nachodzenie liter, wydaje mi się, że projektantowi przypadkiem wstawił się znak minus podczas ustawiania odstępów między znakami ;-D
Maksymalne zwężenie. Hmm.. niektórzy już wykpili w memach, ale według mnie jest to dobry zabieg wbrew obiegowemu nurtowi. I dopięli swego – ,,nieważne, jak mówią, ważne, że mówią” ;)